środa, 30 kwietnia 2014

#ZarządzanieCzasem - jak DOBRZE wykorzystać facebooka?

     Setki znajomych, tysiące polubionych stron i godziny straconego czasu na odświeżaniu aktualności - znasz to? A może tak jak ja czasem masz ochotę wręcz usunąć konto na facebooku, ale po chwili okazuje się, że toczy się tam większość spraw związanych z uczelnią/szkołą, jak również to jedyny sposób, żeby jakoś utrzymać ważne znajomości? Jak do tej pory nie znalazłam żadnego idealnego sposobu ani na tyle silnej motywacji do ćwiczenia swojego samozaparcia, żeby ograniczyć marnowanie czasu na facebooku, ale wypracowałam swoją metodę, jak z tego czasu przynajmniej częściowo dobrze skorzystać. Oto kilka moich rad:

1. Skasuj to, co niepotrzebne. 


     Po co Ci w znajomych ktoś, komu nawet nie mówisz "cześć" na ulicy? Po co setki bezsensownych fanpage'y, których być może nawet nigdy nie polubiłeś (np. sprawdź, czy polubiłeś Warsaw Shore)? Część z tych rzeczy nawet Ci się nie wyświetla, bo to facebook dobrodusznie z góry zakłada, co może Cię zainteresować, a co nie. Ja, zajmując się oczyszczaniem swojego profilu, poszłam za ciosem, usunęłam też nieaktualne/nieciekawe grupy, aplikacje, stare posty i zdjęcia ze swojej tablicy. Poczułam się wtedy jeszcze lepiej niż po posezonowym sprzątaniu szafy.

2. Skorzystaj z zarządzania wyświetlanymi treściami. 


     Wiesz, że po kliknięciu w strzałkę w prawym górnym rogu możesz zdecydować, że nie chcesz widzieć danej rzeczy w aktualnościach? Albo otrzymywać powiadomienia, gdy ktoś skomentuje dane wydarzenie? Możesz też przyczynić się do ulepszenia aktualności, przez ocenianie konkretnych postów. Warto też obserwować lub otrzymywać powiadomienia z polubionych, najciekawszych stron.






3. Przesegreguj znajomych wg tego, co chcesz widzieć w aktualnościach. 


     Polecam przydzielenie znajomych do konkretnych grup - bliscy znajomi, rodzina, studia ... Nawet jeśli klikniesz, że nie chcesz otrzymywać od danej osoby powiadomień (dzięki czemu wszystkie sweet focie i zdjęcia kotów nie będą pokazywać się w Twoich aktualnościach), to zawsze możesz kliknąć na konkretną grupę i sprawdzić, co ostatnio publikowali Twoi znajomi z grupy na studiach.

4. Przesegreguj znajomych na czacie.


     Nie zapominaj, że jeżeli nie chcesz z kimś rozmawiać, to wcale nie musisz silić się na uprzejmość i tracić czas - możesz włączyć czat dla wszystkich znajomych z wyjątkiem wybranej osoby (lub grupy osób). Ja osobiście preferuję włączenie czatu tylko dla niektórych znajomych, czyli całej grupy "bliscy znajomi" - dzięki temu rozmawiam z tymi osobami, z którymi chcę utrzymać stały kontakt i nie jestem narażona na setki przypadkowych pytań.

5. Polub to, co wartościowe. 


Dla osób studiujących kierunki ekonomiczne polecam:
Fiszki Business&Financial English , Forbes.pl , Bankier.pl , The Economist , Fortune Magazine , Financial Times  , Business Insider , Obserwatorfinansowy.pl , Money Magazine

Dla zainteresowanych rozwojem osobistym:
Psychoedukacja , Charaktery , Magazyn Coaching , Rozwojowiec , 20m^2 Łukasza , TEDx , Jack Canfield , Mateusz Grzesiak

Na czym polega wartościowość?
Nie dość, że posty stron będą rzucały się w oczy, bo Twoje aktualności są już odpowiednio przefiltrowane, przez co będziesz na bieżąco np. z informacjami finansowymi , to jeszcze możesz ćwiczyć język angielski, czytając choćby same nagłówki czy wyświetlane początki danych artykułów.



     Być może wszystkie te rady nie zlikwidują całkowicie problemu obecnego największego pożeracza czasu, ale dzięki wszystkim tym rozwiązaniom czuję się choć odrobinę usprawiedliwiona i nie mam aż tak dużych wyrzutów sumienia, bo traktuję facebooka głównie jako narzędzie do rozmowy z najbliższymi (z którymi i tak widuję się na żywo) oraz do nauki/rozwoju.

     Masz jakieś swoje sposoby na lepsze wykorzystanie facebooka? A może wiesz, jak totalnie z niego zrezygnować bez uszczerbku dla wszelkich grup na studiach i znajomych, z którymi nie masz jak widywać się na bieżąco? Czekam na rady!

piątek, 25 kwietnia 2014

Festiwal BOSS w Krakowie - moje wrażenia.

     Na Festiwal Przedsiębiorczości BOSS organizowany w Krakowie trafiłam przypadkowo dosłownie kilka dni przed jego rozpoczęciem. Na ogół śledzę wszelkie tego typu wydarzenia, więc od razu sprawdziłam wszystkie szczegóły. W skrócie : 8 dni festiwalu, ponad 70 DARMOWYCH prelekcji, 10 modułów tematycznych (w tym : biznes&start up, menedżer 2.0, marketing&sprzedaż, hr&rekrutacja, coaching& rozwój osobisty, inżynieria&innowacje, finanse&inwestycje, doradztwo&consulting, pr&social media, kultura&etyka), więc każdy może wybrać coś dla siebie. Warto wspomnieć, że organizacją wszystkich wydarzeń zajmuje się Studenckie Forum Business Centre Club, ale wstęp jest wolny, więc nie tylko studenci mogą się załapać na ciekawe wydarzenia, chociaż głównie do nich skierowana jest cała akcja. Jak zobaczyłam spis wykładów [ KLIK ], to musiałam naprawdę dobrze się zastanowić, przeanalizować go z planem na uczelni i wybrać najbardziej interesujące mnie rzeczy, bo inaczej spędzałabym na sali całe dnie. Ostatecznie wybrałam 6 wydarzeń, o których chciałabym napisać kilka słów, bo już minęło trochę czasu, wszystko zdążyłam "przetrawić" i chciałabym opisać, co udało mi się z nich wynieść.

1. Łukasz Gad - "Subiektywny przepis na osobisty sukces"


     Nie, wbrew pozorom nie pojawił się żaden magiczny przepis albo zaklęcie, które pozwoliłoby odnieść sukces jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Prezentacja była oparta na zasadzie przeciwieństw - małego, przestraszonego życiem Jasia i dorosłego Janusza, który wziął los we własne ręce. Wszyscy znamy wspomnianych "Jasiów" - to ludzie, którzy z pokorą przyjmują wszystko, co im się przydarzy, "bo tak musi być", na ogół pracują w pracy, której nie lubią i boją się sięgnąć po więcej. Z drugiej strony zawsze podziwiamy takich ludzi, jak Janusz - zdecydowanych, co i jak chcą robić, których praca jest tak naprawdę pasją i nie żyją z dnia na dzień, a kreują swoją rzeczywistość, dążą do wyznaczanych celów. To, co najbardziej mnie urzekło w trakcie tej godziny z hakiem to odniesienia Łukasza do jego własnych doświadczeń, wiele anegdot, historii, które choć niezbyt znaczące, zdeterminowały w jakiś sposób jego życie. Jeśli ktoś teraz powiedziałby mi, że będąc na studiach nie można założyć dobrze prosperującej firmy, która na dodatek nie jest za bardzo związana z kierunkiem, a z pasją, to zdecydowanie wiedziałabym, kogo postawić za przykład. Wiecie, co jeszcze wydarzyło się na tym wykładzie? Wtedy zrozumiałam, że pisanie bloga i rozwój osobisty to w jakimś sensie moje pasje i jeśli chcę się w tym kierunku jakoś rozwijać, to najwyższa pora nie myśleć o tym, co powiedzą inni, bo inaczej już zawsze zostanę zakompleksionym "Jasiem", na którego nie działają nawet wykłady motywacyjne, bo nie ma na tyle odwagi, żeby ruszyć dalej.


2. Justyna Kwiecień - Strategia działań w mediach społecznościowych - zrób to DOBRZE!


     Na ten wykład wybrałam się przede wszystkim ze względu na prezentację, którą w najbliższym czasie muszę przygotować na przedmiot "zarządzanie informacjami" (temat - Portale społecznościowe i blogi jako narzędzia zarządzania informacjami), ale to, czego się dowiedziałam, przyda mi się na pewno nie tylko w prezentacji. Nigdy nie byłam wielką fanką publicznego dzielenia się wszystkimi informacjami, a jak poznałam Facebookowy GraphSearch, to już naprawdę będę się sto razy zastanawiać przed wrzuceniem czegoś osobistego. Zresztą, sami zobaczcie, jakie cuda można zdziałać, jedynie zmieniając język na English (US).
<- Takie opcje pojawiają się już po rozwinięciu listy wyszukiwania, niby nic złego - muzyka, którą mogę lubić, pobliskie restauracje, polubione przeze mnie zdjęcia.. wszystko fajnie, gdyby nie to, że te wyszukiwania (w różnych konfiguracjach) można przeprowadzać dla wszystkich, nawet niekoniecznie tych, których mamy w znajomych. Jak zaczęłam się bawić i sprawdzać różne rzeczy, weszłam na profil kolegi, który miał ukryte polubione przez siebie strony i niektóre zdjęcia, natomiast po wpisaniu "Photos of xxx" oraz "pages liked by xxx" wszystko pięknie się wyświetliło.. O ile jestem w stanie zrozumieć reklamy, które pokazują się konkretnym osobom, ze względu na pewne preferencje analizowane po wyszukiwaniach, polubionych stronach itp., tak przeraża mnie ogromny brak prywatności w sieci i też to, jakich rzeczy mogłabym się dowiedzieć o znajomych, gdybym chciała przejrzeć tego typu rzeczy. 
     Oprócz tego poznałam fajne programy graficzne, które będą mi szczególnie pomocne w prowadzeniu bloga - CANVA , PIXLR , TRICKEDOULTIMELINE (cover photo), WOOBOX (aplikacje na FB).
Zapraszam również na bloga Socjomanii, gdzie pracuje Justyna Kwiecień - SOCJOMANIA - bardzo dużo przydatnych informacji odnośnie social media. 

3. Jakub B. Bączek - Zarobić milion idąc pod prąd


     Termin prelekcji nie był specjalnie przystępny, bo niedzielne popołudnie można spożytkować na wiele sposobów, ale jak tylko zapoznałam się z profilem prowadzącego, po prostu wiedziałam, że muszę tam być i nie żałuję ani minuty spędzonej na sali. To był ogromny kopniak energetyczny, nawet wracając do domu podświadomie uśmiechałam się sama do siebie (znacie mentalność Polaków, nie chcę wiedzieć jak wyglądałam w oczach innych pasażerów autobusu :) ). Jak tylko wróciłam do domu, bez chwili zastanowienia zamówiłam książkę (JBB coaching) o tym samym tytule, co wykład, na dodatek była w przedsprzedaży za połowę ceny, więc po prostu nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i teraz z niesłabnącym entuzjazmem czekam na przesyłkę, która powinna do mnie dotrzeć pod koniec maja. O tym spotkaniu nie chcę pisać zbyt wiele, bo słowa nie oddadzą atmosfery, uśmiechu i postawy życiowej tego człowieka. Wrzucam jedynie pewną zajawkę z innego eventu i jeśli tylko będziecie mieć okazję wybrać się na takie spotkanie, albo potrzebujecie sesji coachingowej, to zachęcam.



4. MONIKA HANDZLIK - Śpiewać każdy może, ale nie każdy może na tym zarabiać, czyli praca managera muzycznego.


     Monika Handzlik, czyli managerka muzyczna przesympatycznej, znanej z Mam Talent i Must be the music Kasi Sochackiej. Spotkanie miało na celu przybliżenie pracy managera muzycznego - wszelkie przywileje, obowiązki itp. W pewnym momencie prelekcja przerodziła się w otwartą dyskusję, w którą włączyła się część uczestników, zadając wszelkie nurtujące pytania. Podobała mi się przede wszystkim szczerość odpowiedzi, bo wiadomo, że każdy zawód ma swoje dobre i złe strony. Ja w każdym razie utwierdziłam się, że o ile śpiewam, o tyle nie byłabym w stanie zająć się czyimś (ani nawet własnym) managementem - ogarnięcie rzeczy, które w pewnym stopniu zupełnie nie zależą od Ciebie (nagła choroba wokalisty, niedyspozycja członka zespołu, złe warunki nagłośnienia i oświetlenia w miejscu koncertu itp.) jest nie lada wyzwaniem, więc trzeba być ogromnie elastycznym, kreatywnym i umieć szybko wybrnąć z najcięższych sytuacji. Pamiętajcie, że jeśli podziwiacie wszystkie te trasy koncertowe, wspaniałe wystąpienia, w których na pierwszym planie praktycznie zawsze jest wokalista, to zawsze stoi za tym jakiś biedny, zdenerwowany manager, który zamiast się bawić na koncercie, stresuje się, czy wszystko wyjdzie tak, jak zostało zaplanowane.

5. Krzysztof Sarnecki - Skuteczna Komunikacja - Poznaj Najważniejsze Mechanizmy Komunikacji w 2 Godziny.


     Pierwsze słowo, które ciśnie mi się na usta, to - WOW. Krzysztof Sarnecki to niezwykle charyzmatyczna osoba, siedząc gdzieś tam w tłumie, w jednym z środkowych rzędów poczułam się naprawdę malutka. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę na żadnym etapie edukacji nikt nie uczy nas jak się komunikować, a jest to ważne nie tylko w biznesie, ale też w codziennym życiu! Wszystkie sprawy byłyby o wiele prostsze, gdybyśmy potrafili się zrozumieć, odczytać zamiary drugiej strony itp. Czasem jest tak, że obwiniamy naszych rodziców, partnerów, nauczycieli za brak zrozumienia i właściwego przekazania pewnych komunikatów, ale z drugiej strony - skąd oni mogą wiedzieć, że postępują niewłaściwie? Wreszcie skąd my możemy wiedzieć, że nie popełniamy dokładnie tych samych błędów? Zajęcia trwały 2 godziny, zważając na zakres wszystkich trików negocjacyjnych to bardzo niewiele, ale czuję, że zrozumiałam główną ideę i niewątpliwie jak tylko trafię na artykuł/książkę/film z tego zakresu, z zainteresowaniem będę się rozwijać w tym kierunku.

6. Rafał Brzoska - Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu.


     Rafał Brzoska - założyciel i właściciel firmy InPost, która zalewa rynek polski i zagraniczny dobrze nam znanymi paczkomatami. W ofercie znalazły się ostatnio również pralniomaty dla ludzi, którzy ciągle się spieszą i nie chcą biegać do pralni, a mogą w krótkiej chwili włożyć brudne ubrania i odebrać je rano zupełnie czyste. Prowadzący to człowiek, który naprawdę rozumie rynek i potrzeby współczesnego człowieka, który myśli jak najbardziej praktycznie i nie lubi tracić czasu na zbędne zadania życia codziennego. Zaczynał od roznoszenia ulotek jeszcze na studiach i być może nie byłby w tym miejscu, w którym jest teraz, gdyby nie ryzyko, którym nieustannie podsyca swoje ambicje. Wkroczenie na rynek monopolistyczny, z odwieczną, zakorzenioną w świadomości ludzi Pocztą Polską zdecydowanie wymagało ogromnej odwagi, a uniesienie tego sukcesu, który udało się odnieść, jest jedynie potwierdzeniem tego, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Ta osoba z taką, a nie inną historią wzbudza mój ogromny podziw, jedyna rzecz, której nie mogę się do tej pory nadziwić, to fakt, jakie pytania padały z sali, dotyczące np. tego ile śpi...



     Z nieukrywaną ciekawością czekam na kolejną edycję festiwalu BOSS, która zapewne już za rok i Was też na nią zapraszam. Warto również śledzić facebookowy profil festiwalu BOSS, chociażby ze względu na ciekawe artykuły i informacje, które ciągle się pojawiają. Jeśli ktoś również miał przyjemność uczestniczyć w którymś z wydarzeń, chętnie poczytam relacje, zapoznam się z postaciami prowadzących i omawianymi zagadnieniami. Pozdrawiam!

środa, 23 kwietnia 2014

Wykłady motywacyjne to zło, chyba że...

    Nawet jeżeli nie byłaś/eś nigdy na wykładzie motywacyjnym, to na pewno znasz podobne teksty: "podążaj za swoimi marzeniami", "marzenia zamieniaj w cele", "przestań mówić, zacznij działać" (...) - i ja, i Ty wiemy, że to wszystko teoretycznie prawda, ale jednocześnie odnoszę wrażenie, że ilekroć słyszymy te wskazówki życiowe, one gdzieś tam są puszczane mimo uszu, odbijają się echem, więc przez chwilę o nich pamiętamy, ale i tak ich nie stosujemy. Możesz tłumaczyć sobie, że dziś jeszcze nie, że to jeszcze nie czas na takie wybryki, że jedna decyzja nie zmieni Twojego życia, więc po co próbować... ale jeśli szkoda Ci na coś czasu, to pamiętaj, że ten czas i tak upłynie, a w przyszłości będziesz żałować tylko tego, czego nie spróbowałeś.
     Jeśli przed chwilą choć przez moment pomyślałeś coś w stylu "ona sama brzmi, jakby urwała się z nudnego, monotematycznego wykładu motywacyjnego", to mam dla Ciebie kilka wskazówek jak obchodzić się z tymi wszystkimi banalnymi tekstami i rzeczywiście wynieść z nich coś wartościowego:

1. Naucz się słuchać.


     Tak, tak - wiem, że każdy taki wykład  i wszystkie te rady są non stop powtarzane, co najwyżej zawoalowane w innym przykładzie czy ujęte innymi słowami, ale nie wychodź z założenia, że wszystko już wiesz i być może jedynie szukasz motywacji, żeby wcielić je w życie, a staraj się przeanalizować, co właściwie powinieneś przez to zrozumieć. Nie traktuj tego jako utopijne wizje super zorganizowanego życia, składającego się z pasma samych sukcesów. Uważnie skup się na przykładach, bo każda osoba, która może być uznawana za autorytet w tej dziedzinie kiedyś musiała zacząć, była dokładnie w tym miejscu, w którym teraz Ty jesteś, ale jednak coś musiało się zmienić w jej mentalności, że osiągnęła swój sukces, nie ma osób idealnych, którym wszelkie osiągnięcia przychodzą bez nakładu jakiejkolwiek pracy - nawet jeśli ktoś dostaje w szkole oceny "za nazwisko", to w jakiś sposób musiał sobie zapracować na to, jak jest postrzegany przez nauczycieli.

2. Rady radami, a co z Tobą? - osobista analiza SWOT


     Najbardziej śmieszą mnie argumenty - "to mnie nie dotyczy", "ja nie mam z tym problemu". Nawet jeśli uważasz, że świetnie sobie radzisz z organizacją czasu czy osiąganiem celów, to nie znaczy, że nie możesz zrobić czegoś więcej, co być może trochę zmniejszy nakład pracy albo po prostu pomoże osiągać większą satysfakcję. Wiem, że najlepiej jest kreować swoją przyszłość, zastanawiać się, jak może wyglądać nasze życie, kiedy już osiągniemy dany cel i marzyć o tym stanie codziennie przed zaśnięciem, ale jednocześnie nie możemy zapominać o tym, co już było. Bynajmniej nie chodzi mi o to, żeby rozpamiętywać swoje porażki, ale żeby wyciągać z nich wnioski, nie popełniać tych samych błędów, nauczyć się, jak my sami reagujemy w różnych sytuacjach, w jakich jesteśmy postawieni. Tylko analiza własnego zachowania pozwala na dostrzeżenie tego, jakie mamy mocne (Strengths) i słabe (Weaknesses) strony, a także pomaga skupić się na ewentualnych szansach (Opportunities) i zagrożeniach (Threats). Odniesienie rzeczonych rad do własnej sytuacji nie tylko sprowadzi utopijną wizję na ziemskie realia, ale również stanie się fundamentem do opracowania własnej strategii, a nie tej, która być może sprawdziła się u kogoś innego, ale niekoniecznie u nas samych.

3. Próbuj.


     Możesz wierzyć w magiczną siłę wizualizowania sobie celu, pewnego magicznego przyciągania, ale z tego co mi wiadomo nie da się wygrać w Totka bez puszczenia szczęśliwego kuponu. Jeśli tylko i wyłącznie zapiszesz sobie cyfry na karteczce i będziesz z emocjami oglądał wszystkie losowania, to nawet jak one padną, nic Ci nie przyniosą, nawet satysfakcja, że przecież Ty na to wpadłeś wcześniej, nie pomoże. Tak samo jest z celami - możesz sobie wyobrażać jak zorganizowałbyś swoją małą restaurację, o której zawsze marzyłeś, ale bez działania (które być może pociągnie za sobą koszty, jak chociażby nietrafione kupony przed tym wygranym) będziesz tylko obserwował, jak duma ze stworzenia tego pomysłu miesza się z pewnym rozczarowaniem i zazdrością, że innym się udaje, a Tobie nie. Być może poniesiesz klęski, będziesz musiał je odpracować, ale bez prób nie dowiesz się, co jest dla Ciebie najważniejsze. 

piątek, 18 kwietnia 2014

Co możemy rozumieć przez symbol Chrystusa?

     Nie musisz być wierzący, żeby móc wyciągnąć dla siebie lekcję z wydarzeń, które co roku przeżywamy po raz kolejny w okresie Wielkanocnym. Zastanawiałeś się kiedyś, jakie właściwie może mieć to znaczenie dla Ciebie? Nie, nie mówię o zmartwychwstaniu, zbawieniu i życiu wiecznym.


Czy już domyślasz się, co mam na myśli?

     Jezus był świadomy tego, jaka jest jego rola, znał cel swojego cierpienia, dlatego ani przez chwilę się nie wahał. Choć niejednokrotnie upadał pod ciężarem, który został na niego narzucony, to na swojej drodze spotkał zarówno kogoś, kto pomógł jemu, jak i sam pomagał innym. Ludzie szydzili z niego, nawet bili i woleli ułaskawić zabójcę, mimo że zarówno Herod, jak i Piłat nie znaleźli w nim winy, która skazywałaby człowieka na tak okrutną śmierć. 

     Większość z nas nie lubi zmian, pewna "stabilizacja" i ułożony schemat każdego dnia pozwalają nam czuć się bezpiecznie, nie musimy wykraczać poza strefę komfortu, dlatego robimy w życiu coś, czego nie lubimy, utrzymujemy toksyczne znajomości, czy nawet związki. Każda zmiana to w pewnym sensie śmierć jakiejś cząstki nas samych, ale taka śmierć, która pozwala nam narodzić się na nowo

     Niestety, każda zmiana na lepsze wymaga od nas jakiegoś rodzaju cierpienia. Tym cierpieniem mogą być wszelkie wyrzeczenia, ludzie, którzy będą chcieli nam podciąć skrzydła i sprowadzić na ziemię, czy ciężar obowiązków, pod którym czasem będziemy upadać. Niezależnie od tego, jak trudną obierzemy drogę, zawsze znajdzie się ktoś, kto w nas uwierzy i pomoże utrzymać równowagę, albo pomoże wstać, by mimo potu, łez i krwi iść dalej. Tymi osobami są nasze rodziny, przyjaciele, partnerzy, którzy niekoniecznie muszą rozumieć nasz cel, ale zaakceptują go, jako naszą świadomą decyzję. (Jeśli nie masz wokół siebie takich ludzi, to może swoje zmiany powinieneś rozpocząć właśnie od nich? ;) ) Nie dziwi mnie to, że strach może paraliżować wszelkie myśli o działaniu, wychodzenie ze strefy komfortu zawsze wiąże się z niedogodnościami czy wstydem, już sama myśl o tym, że musielibyśmy zrezygnować z godziny snu na korzyść biegania, czy z oglądania wieczorem seriali na korzyść czytania książek, może się wydawać przerażające. Jednak jeśli ten cel jest dla nas rzeczywiście ważny, to osiągnięcie go, niezależnie od ceny poniesionej między czasie, bezsprzecznie wynagrodzi wszelkie trudy. Nie musicie mi wierzyć na słowo, po prostu spróbujcie, najpierw od czegoś mniejszego, a potem stopniowo co raz dalej, to uodporni Was na ból i mimo że zabije (wcześniej wspomnianą, jakąś cząstkę nas), to bardzo wzmocni. 



Korzystając z okazji, chciałabym wszystkim życzyć, aby bez względu na swoją wiarę, spędzili ten czas w spokoju, w gronie rodziny, niekoniecznie poświęcając całą energię na sprzątanie i gotowanie, ale też na chwilę dla siebie i swoich bliskich. 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

3 najważniejsze rzeczy, które zyskałam dzięki pasji.

Dlaczego właściwie opowiadam o pasji? 

Pamiętam, kiedy jeszcze jako mała dziewczynka biegałam po domu z dużym, plastikowym mikrofonem i wydawałam wszelakie odgłosy, żeby tylko wzbudzić echo. Miałam też dziecięcą gitarkę i organki z bazą takich hitów, jak "stary niedźwiedź mocno śpi" czy "na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga".. Rodzice zawsze starali się choć odrobinę tej muzyki przemycić do mojego życia, proponowali mi zajęcia wokalne, byłam nawet z tatą przed szkołą muzyczną, do której sam kiedyś chodził, ale nie chciałam wysiąść z samochodu, bo wtedy jeszcze tego nie czułam. Długo się opierałam przed czymś, co ostatecznie stało się jednym z najważniejszych elementów mojego życia. O tym, że mam słuch muzyczny dowiedziałam się nie tyle z własnych obserwacji, co od ludzi postronnych. Na Komunii zostałam wytypowana do chórku, potem trafiłam do chóru szkolnego, który początkowo był fajną opcją na lepszą ocenę, a potem wyczekiwałam tej godziny tygodniowo, żeby móc pośpiewać. Nigdy nie lubiłam się jakoś szczególnie wychylać, w szczególności w podstawówce nie byłam tym typem osoby, która wierzyłaby w siebie do tego stopnia, że na własną prośbę stanęłaby przed całą szkołą i poddała się opinii, ale na zawsze zostanie mi w pamięci to uczucie, kiedy po raz pierwszy dostałam solówkę i musiałam ją zaśpiewać na jednej z akademii szkolnych. Początkowo wygrywał strach, szybkie uderzenia serca, zaczerwienione policzka, nawet zwykłe próby w gronie osób, które potencjalnie znałam, przyprawiały mnie o mdłości, dopiero z czasem zaczęłam nabierać większego przekonania do tego, co robię, a jak wyszłam na scenę to w pewnym momencie poczułam, jak te wszystkie skumulowane emocje ze mnie spływają, ostatecznie nie było chyba tak źle, bo zgarnęłam dużo pochwał, co jeszcze bardziej podbudowało mnie do działania. Być może potem nie myślałabym o tym aż tak poważnie, gdyby nie kuzynka, która podsunęła mi pomysł pójścia do szkoły wokalno-aktorskiej, gdzie wylądowałam w 3 klasie gimnazjum. Między czasie posypały się różne konkursy, festiwale, zdobyte tytuły itp. Choć teraz nie jestem już tak czynna wokalnie jak jeszcze 2-3 lata temu, bo nie mam żadnych zajęć wokalnych i konkursy traktuję bardzo wybiórczo + nie przygotowuję się do nich jakoś specjalnie, tylko idę na żywioł, to ten muzyczny etap w moim życiu bardzo wiele mnie nauczył i chciałabym powiedzieć szczerze co można zyskać na podobnych doświadczeniach, to może brzmieć jak puste frazesy, ale każdy, kto ma swoją pasję, z pewnością się pod nimi choć częściowo podpisze.


1. Dystans do siebie, wiara w swoje możliwości.

Większość ludzi nie lubi się świadomie wystawiać na opinię innych. Nawet kiedy jesteśmy najbardziej przekonani, że stworzona przez nas rzecz jest dobra, to zawsze gdzieś z tyłu głowy pojawia się ten cień niepewności, że coś może się nie udać, że komuś to się nie spodoba, że później będziemy musieli się wstydzić. Śpiewanie to takie zajęcie, które jest szczególnie narażone na te wszystkie ewentualne zniechęcające skutki, bo przecież nawet największa ilość prób i całkowite opanowanie tekstu, intonacji itp. nie daje gwarancji, że pod wpływem stresu nie wydarzą się te wszystkie straszne rzeczy, jak drżący głos, czy zapomnienie tekstu, ja w najgorszych koszmarach miałam przed oczami wizję, jak schodząc ze schodów potykam się i ląduję bezbronnie pod sceną i gdyby takie coś się wydarzyło, to już chyba nigdzie, nikomu bym się nie przyznała, że kiedykolwiek próbowałam śpiewać. Ta wizja na szczęście nigdy się nie ziściła, ale mimo ogromnej pracy nigdy nie udało mi się zaśpiewać dokładnie tak, jak to sobie zaplanowałam - raz zaśpiewałam dwa razy pierwszą zwrotkę, innym razem sporą część tekstu ominęłam, ale każde takie doświadczenie, pomimo początkowego zdołowania i załamania, ostatecznie dawało mi coraz większy dystans do tego, co robiłam. Niejednokrotnie się wstydziłam, czy to przed moim instruktorem, akompaniatorem, jury, czy nawet samą sobą, ale ostatecznie okazywało się, że te wpadki, dla mnie tak tragiczne, nie zostawały nawet wyłapywane przez słuchaczy, którzy tak bardzo wyczuwali moje emocje, które z siebie wylewałam, że nie miał dla nich znaczenia tekst, sama nawet potem zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście go pomyliłam, bo nawet najwięksi "krytycy" spośród moich znajomych, których cholernie cenię za szczerość dziwili się, jak widzieli moje skrzywienie na wspomnienie o wszelkich wpadkach. 

Jaki z tego wniosek? Jeśli tylko jesteś autentyczny w tym, co robisz, to nie liczy się, czy wykonasz coś idealnie, tylko czy przekażesz to, co kryje się w Twoim sercu. Dystans, którego nabiera się z czasem i pod wpływem konkretnych doświadczeń, pozwala nam nie skupiać się na schemacie, tylko działać tak, jak kieruje nas serce, a właśnie ta autentyczność jest najważniejsza w każdym naszym działaniu, jeżeli dasz się określić w pewnych utartych ramach, to nigdy nie uda Ci się zrobić tego, na czym Tobie zależy, tylko będziesz oczekiwał, że zadowolisz wszystkich, co jest nieosiągalne.

2. Nauka systematyczności i gospodarowania czasem.


Ten rok życia, kiedy łączyłam dwie szkoły, był chyba najlepszym w moim życiu. Generalnie okres gimnazjum nie jest najłatwiejszy w całym okresie dojrzewania, ale cieszę się, że z perspektywy czasu mam przeświadczenie, że zrobiłam wtedy coś, co bardzo mnie rozwinęło i pomogło się ogarnąć w najlepszym tego słowa znaczeniu. Wyobraźcie sobie 15letnią dziewczynę, która wstaje przed 7, ok. 7.30 wychodzi z domu, jest w szkole do 15, po czym leci na tramwaj, u babci w biegu je obiad, po czym znowu biegnie na tramwaj, spędza na zajęciach wokalnych/aktorskich/dykcyjnych (wszystkie bardzo angażujące) ok. 3 godzin, po czym niecałą godzinę wraca do domu, w którym jest po 19, a jeszcze czeka ją nauka, zrobienie zadań itp. Może to zabrzmi niewiarygodnie, ale moje wyniki w nauce wcale się nie pogorszyły, a wręcz były jeszcze lepsze, nauczyłam się w pełni wykorzystywać swój czas. Coś, co przy wolnym popołudniu zajęłoby mi 3 godziny (z przerwami na przekąskę, prasówkę, rozmowę ze znajomymi, sprzątanie.. ), przy takim trybie życia niekiedy robiłam w 15minut, bo wiedziałam, że jeżeli coś muszę zrobić, to chcę to zrobić sprawnie, żeby móc odpocząć, poza tym pomagała mi też świadomość, że zajęcia sprawiają mi ogromną radość, więc chodzenie na nie nie było męczące, a wracałam do domu padnięta, ale szczęśliwa. Ponadto wychodzę z założenia, że nie da się dojść do niczego bez pracy, gdybym nawet miała taką możliwość, żeby od razu być divą, to może początkowo sprawiałoby mi to dużą radość, ale chyba ważniejsze od samego celu jest ten etap dochodzenia do niego, dzięki temu wiem, że zasługuję na każde jedno wyróżnienie - tytuł Talentu Małopolski, wyróżnienia w festiwalu, czy choćby ciepłe słowa ze strony widowni. 

3. Umiejętność zdefiniowania tego, kim się jest. 


Pamiętam niejedną zabawę integracyjną, kiedy każdy musiał powiedzieć o sobie coś ciekawego, coś co wyróżniałoby go z grupy i jednocześnie coś, czym chciałby się pochwalić. Kiedy inni na ogół milczeli, wykręcali się, że w sumie nie wiedzą, co mogliby powiedzieć, bo najciężej mówi się o sobie, ja zawsze z dumą przyznawałam, że śpiewam. Nawet przy wyborze nazwy bloga czułam, że to musi być coś, dzięki czemu jestem rozpoznawana - śpiewająca, czyli rozśpiewana Ania (nazywana często Aną). Wydaje mi się, że niezależnie od tego, czy będę aktywna wokalnie, czy porzucę to na dobre (już częściowo porzuciłam, wybierając studia ekonomiczne), to zawsze będę się definiować właśnie przez pryzmat muzyki. W moim pokoju z dumą prezentuje się statuetka w kształcie klucza wiolinowego, na urodziny dostałam od przyjaciółek Lilou w kształcie nutki, żebym zawsze miała przy sobie choćby drobny element, który będzie mi przypominał o tym, co jest dla mnie ważne i dzięki takim rzeczom tylko utwierdzam się w tym, że niezależnie od okoliczności mogę zawsze wrócić do tego, co kocham i będę kochać. Muzyka pomaga mi się skupić, uspokoić, jest lekiem na smutek, jak i wiernym kompanem uśmiechu. Kiedy tylko kumuluje się we mnie większa ilość emocji, staram się je spożytkować muzycznie, śpiewam głośno, nie wstydzę się żadnego dźwięku, wszystko płynie prosto z serca i po drodze przesiąka tym, co mam gdzieś tam głęboko w sobie. 


Zostawiam Was z jednym z moich nagrań, po więcej odsyłam na youtube. Jednocześnie zachęcam, żebyście szukali swoich pasji, potrafili się im w całości oddać, a jeżeli już taką macie, żebyście się zastanowili, jak wiele dzięki niej zyskaliście i co jeszcze możecie zyskać. 




sobota, 12 kwietnia 2014

Dobre dobrego początki.

Właściwie rozpoczęcie tego bloga było zaplanowane na moje środowe urodziny, ale chyba nadal nie mogę uwierzyć, że mam te 20lat. Na przestrzeni dni, tygodni czy lat wiele się zmienia, zarówno we mnie, jak i wokół mnie - poglądy, zainteresowania, znajomi.. jednak nigdy nie przestanie mnie dziwić fakt, jak wiele jest we mnie skrajności. Już w dzieciństwie byłam cholernie uparta i zadziorna, w chwilach złości machałam pięściami na oślep, ale mimo wielu scen swojej niezależności, uchodziłam za zawstydzone dziecko, które boi się poprosić o coś głośno w sklepie. Podobne dylematy pojawiły się w gimnazjum- kiedy matematyczka przygotowywała mnie do olimpiady, polonistka głośno negowała pomysł klasy mat-chem w liceum, a przy tym wszystkim rozwijałam się w kierunku muzycznym, śpiewałam w chórze, miałam też indywidualne zajęcia wokalne. Skłamałabym, gdybym przyznała, że kiedykolwiek lubiłam analizować wiersze, czyli domyślać się, co autor miał na myśli (albo co krytycy uznali, że autor miał na myśli), ale zawsze lubiłam czytać, a dzięki temu pisanie nie sprawiało mi żadnych trudności. Nie potrafię dokładnie określić, kiedy zrodził się we mnie pomysł, że chciałabym mieć bloga, ale ten temat zawsze gdzieś się przewijał, jednak potrzebowałam czasu, żeby dojrzeć do głośnego wyrażania swoich opinii czy pomysłów. Dopiero niedawno zrozumiałam, że każda podejmowana przez nas decyzja, niezależnie od tego, jakie pociąga skutki, jest dobra pod tym kątem, że możemy zdobywać nowe doświadczenia. Jeśli coś nam się uda - super, możemy się w tym realizować, a jeśli nie - trudno, teraz przynajmniej wiemy, że dana rzecz nie jest dla nas i w przyszłości w ogóle nie będziemy rozważać podobnej opcji. Ten blog jest pewnego rodzaju sprawdzeniem tego, czy chcę i powinnam pisać. W przeszłości zakładałam różnego rodzaju strony i każda kolejna przekonywała mnie, że sprawia mi to jakiś rodzaj frajdy, ale jednocześnie nie miałam w sobie na tyle samozaparcia i odwagi, żeby móc to kontynuować, w jakiś sposób się uzewnętrznić. Ostatnio coraz częściej łapałam się na tym, że myśląc o czymś albo obserwując jakieś wydarzenie, od razu wskakiwał mi schemat "Ale fajny pomysł na notkę!" -> "Jak bym to opisała?" -> "Jak na ten temat zareagowaliby czytelnicy?" (...) Wierzcie lub nie, ale te tematy mogą zaskoczyć różnorodnością, powoli zapisuję sobie skrzętnie wszystkie pomysły i życzę sobie, żeby nie opuszczała mnie wena. Nazwa bloga może być nieco myląca - muzyka zawsze była i będzie dla mnie ważna, ale to tylko jeden z elementów tego konkretnego wyzwania. 


Podsumowując - ten blog jest dla mnie nowym etapem, częścią realizacji pewnego celu, wyzwaniem, prezentem urodzinowym. A co Ty ostatnio zrobiłeś/zrobiłaś dla siebie? Może jest coś, o czym myślisz od dłuższego czasu, ale brak Ci odwagi albo mobilizacji, żeby to zrealizować? Chcesz śpiewać, biegać, schudnąć ... ? Działaj, próbuj, nie bój się, że coś może nie wyjść, po prostu chłoń nowe doświadczenia i ucz się z nich!